wtorek, 30 października 2012

[1] Rosół z kota






 Kocur uchylił leniwie jedno oko, ani myśląc by zrobić to samo z drugim. Zastrzygł uchem i ślepie zamknął, zdecydowany nie przerywać drzemki. Cichy pomruk wydobywający się z tego kłębka rozpaczy powoli zaczynał naśladować niskiej klasy traktor stojący na skraju upadku. W zasadzie zwierzak z tymże traktorem się utożsamiał, twierdząc, że wystarczy wymienić w nim kilka zardzewiałych części a z powrotem wróci w niego życie.Traktor zakrztusił się, doprowadzając kocisko do torsji.
     Jedna łapa, druga, wygiąć grzbiet...Przeciągnął się, wyrwany z pół-snu. Machnął ogonem, który spokojnie mógłby konkurować z brudną szczotą od kibla i ruszył przed siebie, powłócząc kończynami.

    Noc nie należała do najcieplejszych. Samochody wariowały, jak zresztą zawsze, sunąc wściekle po asfalcie to w jedną to w drugą stronę a jaskrawe kolory męczyły znużone oczy. Po ulicy nie kręciło się wiele osób. Raz na jakiś czas gdzieś przemknął w cieniu pijany łebek, gdzie indziej grupka chłopaków pikowała niezgrabnie z pięściami na innego, pokazując mu w ten nietuzinkowy sposób, że to nie jego teren, kawałek dalej jakieś nieopierzone dziewczę dążyło do tego, by przygruchać sobie kawalera i stać się następną młodocianą matką. Dzień jak co dzień, noc jak każda inna. Nic nowego, co na tyle wstrząsnęłoby światem, że przez dwie, może trzy doby trąbiono by o tym w mediach. 

    Kocur przemknął zgrabnie między samochodami, siadając po drugiej stronie ulicy i przyglądał się mknącym maszynom. Wiatr targał jego futrem, rozrzucając dookoła jesienne liście. Kostka na chodniku była śliska a w jej zagłębieniach zadomowiły się brunatne kałuże. Cały krajobraz był spętany nowoczesną, elektryczną, jesienną paskudnością.
- Kici kici... - kocie ucho drgnęło, słysząc znajomy dźwięk. W jego stronę wyciągały się dwie chude dłonie, okutane w dziergane rękawiczki. - Nadasz się idealnie na rosół.
Płowowłosa dziewczyna oczami wyobraźni już widziała jak obdziera kocisko ze skóry, odpowiednie płaty mięsa wieszając pod sufitem nad kominkiem, by ładnie się zwędziły, a resztę przeznacza na upragniony rosół. Królik lepiej by się nadał, ale jak się nie ma co się lubi, to się bierze co się da. Bezdomnych kotów w mieście nie zabraknie...


... ale jedzenie uciekło spomiędzy chudych dłoni.
    W zamian złapały nieco błota spod ciężkich butów, które uderzyły marszowo o bruk. Mężczyzna przeszedł arogancko obok polującej płosząc jej ofiarę. Jeszcze zatrzymał się na moment kilka kroków dalej, obracając się wstecz, jak gdyby słowa o rosole z kota go zdziwiły.
Niedoszła łowczyni wciągnęła głośno powietrze.
- Czy zdaje pan sobie sprawę, że spłoszył mój jedyny, potencjalny posiłek tego dnia? - powiedziała cicho, bez żadnych emocji, zaciskając boleśnie dłonie w pięści. Nie podniosła oczu na mężczyznę, bo najprawdopodobniej rzuciłaby mu się do gardła i to jego powiesiła na linach pod sufitem.Poczuła jego spojrzenie na sobie. Zastanawiał się co jest dziwniejsze - wizja tej dziewuchy wciskającej na siłę kocura do wielkiego rondla, w którym wrze woda czy może ta sama, zwracająca się do niego w wysoce kulturalny sposób.
Zmarszczył brwi nad tym stworzeniem boskiej niedoli. W dalszym ciągu nie potrafił zrozumieć zasad, rządzących się miastem.
- Chcesz zarobić na żarcie?






2 komentarze:

  1. Liczę na to, że nie będzie to jeden z blogów, w którym publikuje się jednego, dwa posty, bo... podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  2. 42 yr old VP Accounting Briney Shadfourth, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Flying disc. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a VS Commodore. najlepsza strona

    OdpowiedzUsuń